Kolejny porzucony kotek został przekazany w piątek wieczorem (19.07) pod opiekę członkini Stowarzyszenia. Tym razem jest to bury kocurek w wieku ok. 4-5 tygodni, znaleziony w odludnym miejscu w Głowience przez spacerujących tam państwa Martynę i Dawida. Gdyby nie ich franciszkańska postawa, kotka czekałaby pewna śmierć, gdyż w tej okolicy nie ma domów, a w pobliskich zaroślach bytują lisy.
Czesio, bo tak roboczo został ochrzczony, był bardzo osłabiony, zatem w sobotę został niezwłocznie zabrany do gminnego weterynarza, który udzielił mu doraźnej pomocy i założył książeczkę zdrowia. Po nakarmieniu i napojeniu Czesio nieco ożywił się, zaczął mruczeć, a nawet niezdarnie spacerować za tymczasową opiekunką. Niestety od późnego popołudnia jego stan zaczął się dramatycznie pogarszać. Kocurek tracił równowagę, kręcił się w kółko, aż zaczął wić się w konwulsjach i rozpaczliwie wrzeszczeć. Sytuacja stała się tym bardziej dramatyczna, że był weekend i żadna z lecznic weterynaryjnych nie prowadzi całodobowego dyżuru, a kotek cierpiał potworne męki. Na szczęście udało nam się skontaktować z panią Anną Zygmunt, która w niedzielę dwukrotnie udzieliła Czesiowi pomocy weterynaryjnej, za co w jego imieniu ogromnie dziękujemy. Pani doktor zdiagnozowała zatrucie nieznaną substancją chemiczną, stąd wyżej opisane odruchy nerwowe. Stan kocurka stopniowo się poprawia, obecnie śpi, regenerując siły po dobie wyczerpujących męczarni.
Trzymając kciuki za zdrowie Czesia, zaczynamy szukać dla niego domu stałego!
Przypominamy, że porzucenie zwierzęcia jest ustawowo zagrożone karą do 3 lat więzienia. Najlepszą metodą kontroli populacji zwierząt domowych jest sterylizacja i kastracja.
Malownicza okolica, gdzie często są porzucane zwierzęta.